czwartek, 25 grudnia 2014

Lato, jesień, zima
















Lato, jesień, zima

Krzemowe drzewa rozkołysały się w ogonie gwiazd
Słońce jednak pochyliło się nad jej istotą
By zgłębić skurczoną konsystencję
Czegoś, co zaistniało
Jednak nie znalazło niczego
Co mogłoby dotknąć źrenic czerwonej wiśni

Nieboskłon wyraźnie znużony
Zaczął nucić pieśni na skrzydłach polnych wiatraków

Głębokie trawy wklęsłym oddechem
Rodziły kolejny dzień

Zapach dzikich jabłek skrzyknął
Stado ptactwa na ucztę plecionych warkoczy
Z delikatnej tęczy

Pierwsze deszcze były ciepłe
A wieczory były syte latającego robactwa

Później, gdy spadł śnieg
Długie sople lodu
Wisiały na domowych gzymsach.
A przemijanie upajało się kąpielą między przeręblami

Słońce pewnym krokiem przeszło
Kątkiem ust na drugą stronę potoku

Zapnowała cisza,
A nieboskłon rzucał kości

Sylvek Ed Derech
Foto z internetu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz